Rok zbliża się ku końcowi a co za tym idzie coraz bliżej do premiery najbardziej oczekiwanego przeze mnie filmu tego roku. Film jest adaptacją książki która zapoczątkowała całą serię. Ja zapoznałem się z trzema pierwszymi tomami w formie audiobooka i nie mogę się doczekać kiedy dorwę pozostałe tomy na papierze. Żeby nie przeciągać. Chodzi mi o Grę Endera Orsona Scotta Carda.
Tytuł ten dla wielu jest jedną z najważniejszych książek s-f. Dla mnie też może być bo osobiście czystego s-f czytam raczej mało. Gdyby Gra Endera była jedną z moich pierwszych książek moje losy czytelnicze mogły by się potoczyć inaczej. Sama tematyka jest dość oklepana. Obcy z Kosmosu napadają na ziemię i teraz biedne Ziemniaki muszą się bronić. Trzeba jednak wziąć poprawkę na to, że tytuł po raz pierwszy wydany był w 1985 roku i na ten czas był czymś mocno oryginalnym.
W niedalekiej przyszłości ziemię atakują obcy nazwani Robalami. Ziemianom udaje się odeprzeć atak i natychmiast planują akcję zapobiegawczą wysyłając w przestrzeń kosmiczną flotę okrętów. Głównym założeniem ziemskiego ataku jest wyszkolenie najlepszych dowódców którzy będą w stanie zaskoczyć swoją strategią Robale. Anderw Wiggin, ośmiolatek o niezwykłym umyśle trafia do szkoły bojowej gdzie od samego początku jest szkolony na dowódcę floty który ma odmienić losy świata. Piętno trzeciego syna (w świecie gdzie ustawowo dozwolone jest posiadanie tylko dwójki potomstwa) i charakter nie ułatwiają mu życia w śród rówieśników co prowadzi do wielu spięć. Ender, tak nazwała go siostra, posiada niezwykłe umiejętności dowódcze dzięki czemu buduje sobie mocną pozycję i zdobywa bliskich przyjaciół ale i wrogów na śmierć i życie.
W Grze Endera widać zderzenie polityki i zdrowego rozsądku w którym ten drugi jest na straconej pozycji. Ale jak może być inaczej kiedy stawką jest, życie całej cywilizacji. Dzieci które stawiane są przed zadaniami które obecnie dla dorosłych bywają skrajnością. Jednak dzięki wyrazistości postaci i dobrze poprowadzonej fabule książkę połyka się jednym tchem. Dla osób które nie są zwolennikami s-f plusem może być to, że nie ma w książce wielu skomplikowanych terminów kosmicznych nazw i innych. Historia dzieje się w niedalekiej i prawdopodobnej przyszłości. Pomimo czasu w którym autor napisał dzieło nie widać żadnych zgrzytów w wizji technologicznej dzięki czemu tym lepiej książkę się czyta. Zdecydowanie plusem książki jest zakończenie. Słuchając z wypiekami na twarzy przyjemnego głosu Rocha Siemianowskiego byłem w totalnie zaskoczony rozwiązaniem fabuły. A podchodząc do kolejnych części serii wrażenie po zakończeniu pierwszego tomu tylko się pogłębia.
Tytuł polecam wszystkim. Fanom fantastyki bo to kawał dobrej roboty. Sceptykom bo pomimo tematyki obcych jest mało a sama historia jest na tyle przystępna, że każdy może skończyć książkę zadowolony z lektury.
W każdej kategorii książek znajdzie się coś uniwersalnego i lekkiego co można polecić dowolnemu czytelnikowi. Tak jak w s-f jest to Ender tak w fantasy może to być Tkacz Iluzji (wydany również w dłuższej formie jako Kroniki Drugiego Kręgu). Obie serie polecam szczerze wszystkim bo dają naprawdę dużo dobrej zabawy.