niedziela, 23 lutego 2014

ŚBK: Zbieramy nie tylko książki, czyli nasze kolekcje.

Z lekkim poślizgiem ale jest wpis tematyczny Śląskich Blogerów Książkowych.

ŚBK: Zbieramy nie tylko książki, czyli nasze kolekcje.

     Jak każdy osobnik płci męskiej od dziecka coś zbierałem. Cofając się tak daleko jak tylko pamiętam były to w kolejności:
- Kamyki - Było tego sporo jednak szybko mi przeszło na, rzecz czegoś bardziej fascynującego.
- Klucze - Miałem ich masę uzbieranych z podwórka, od znajomych i nieznajomych.
- Guziki - jako, że babcia pracowała w sklepie z pasmanterią miałem dostęp do masy fajowych egzemplarzy.
- przypinki/piny/medale - Zaczęło się od tego, że przejąłem sporą kolekcję (niestety moja pamięć wyparła po kim to było). Potem zbierałem wszelkie odznaki, znaczki i wszystko co dało się przypiąć do stylowego dywanu na którym kolekcja eksponowana była na ścianie.

     To wszystko były krótkie i w sumie mało imponujące kolekcje. Potem zacząłem dorastać a kolekcje zaczęły się zmieniać jeszcze bardziej.
- Kufle/szklanki - zaczęło się w sumie jakoś przypadkiem a urosło do kolekcji która nie mieściła się już na półkach. Egzemplarze głównie dostawałem od znajomych którzy wynieśli je z pabów lub sam je wynosiłem. Kilka było kupionych ale prawdziwa wartość tkwiła w tych wyniesionych dzięki opowieściom z nimi związanymi. Ostatecznie kiedy miejsca brakło całkiem i kolejna kolekcja zaczęła ją wypierać szkło/porcelana w większości trafiły do znajomego otwierającego knajpę.
- książki - wiadomo najbardziej znacząca obecnie kolekcja.

- Kaczki - W liceum w wyniku kilku luźno związanych sytuacji zyskałem ksywę Kaczor (skrót od Mały Zielony Kaczorek). No a cóż innego można dać Kaczorowi jak nie kaczki. Zaczęło się niewinnie aż nieoczekiwanie kolekcja urosła do ok 160 eksponatów. Było by tego pewnie więcej ale kilka uległo uszkodzeniu/zjedzeniu/zagubieniu a odkąd znajomi prawie przynieśli mi do domu żywą kaczkę zacząłem stwierdzać, że robi się to niezdrowe i oświadczyłem, że kaczek to już raczej mi proszę nie dawać (oczywiście wciąż je dostaję ale intensywność się zmniejszyła).

     Kolekcja przestała być też tak specyficzna kiedy w Teleekspresie zobaczyłem materiał o gościu który miał cały pokój w kaczkach a miał ich ponad 1000. Jego kolekcja nie była na szczęście tak unikatowa jak moja. On zamknął się w kolekcji szklanych i porcelanowych. Moja kolekcja była otwarta na wszelkie wariacje. I tak trafiły do niej wszelkiej maści kaczki gumowe, porcelanowe, pluszowe, plastikowe (i ze śmigiełkiem), wibrujące, z wosku pszczelego, sanitarne, z pierza, plakaty, książeczki, rysunki, piny, dosłownie wszystko co kacze.

     Chciałem Wam przygotować galerię z każdym eksponatem z osobna jednak brakło mi czasu i motywacji (poza tym Zuza cały czas stwierdzała, że to ona powinna być na zdjęciach co zasadniczo utrudniało pracę). Mam jednak średniej jakości zdjęcia większości kolekcji więc zapraszam do podziwiania :D










































piątek, 14 lutego 2014

Samotność Anioła Zagłady


Ostatnimi czasy miewam problemy z czytaniem. Podejrzewam, że to przez brak właściwej fabuły w książkach za które się biorę. Ostatnimi czasy głównie czytałem biografie ludzi i firm (czy historię firmy też można nazwać biografią?). Jednak to co czytam w przerwach znika w oka mgnieniu jak między innymi kolejny tom Malowanego Człowieka. Dziś jednak będzie o innym tytule.

Samotność Anioła Zagłady Roberta J. Szmidta to dość specyficzny tytuł. Ci którzy mnie znają wiedzą, że najbardziej lubię książki w których na końcu wszyscy giną a przynajmniej nie ma happy endu. W przypadku tej historii sprawa lekko się komplikuje. Adam, tytułowy anioł zagłady, jest żołnierzem stacjonującym w jednej z baz Amerykańskiego systemu rakietowego. Jego zadaniem jest sprawdzanie działania systemu i nadzorowanie „czerwonego guzika” którego użycie może doprowadzić do globalnej zagłady.

W tym miejscu każdy spodziewał by się jakiegoś spisku mającego doprowadzić do nuklearnego kryzysu i próbę powstrzymania wojny za wszelką cenę. Szmidt zrobił jednak coś innego. Globalną zagładę zaserwował nam już przy pierwszych dwudziestu stronach. Tak. Dobrze czytacie. Książka zaczyna się od tego, że wszyscy giną. CZAD! Ale co z pozostałymi stronami zapytacie? Już was uspokajam. Nie. To nie jest książka o zombie/wampirach/duchach. Jak się okazuje amerykanie na podobną okazję przygotowali projekt Arka w ramach którego elita ludzkości zostaje zamknięta w szczelnie zabezpieczonych komorach kriogenicznych na 10 lat a zaawansowane systemy mają zadbać o przygotowanie świata na powrót ludzkości. Ale czemu tylko 10 lat skoro mowa o atomówkach? Ano temu, że ich było tylko „kilka” a reszta to nowoczesne bomby trineutrinowe które nie powodują prawie żadnych zniszczeń a ich promieniowanie ustępuje już po kilku latach. No, oczywiście bomby mają jeszcze zasadniczy wpływ na degradację właściwie wszystkiego co organiczne.
Adam budzi się ze snu w swojej bazie i szybko orientuje się, że coś poszło nie tak. Komory w jego azylu uległy uszkodzeniu a jedyna osoba która miała mu towarzyszyć po przebudzeniu nie miała tyle szczęścia co on i zmarła w komorze kriogenicznej. Od wybuchu minęło dopiero pięć lat. Po odrzuceniu myśli samobójczych i sprawdzeniu sytuacji na powierzchni Adam postanawia udać się w podróż na drugi koniec Stanów żeby przeczekać w głównym schronie.

I tu tak naprawdę zaczyna się nasza historia. W dość lekki i przystępny sposób autor pokazuje nam jak ostatni człowiek na ziemi może poradzić sobie z samotnością. Jak przeżyć w opuszczonym przez ludzkość świecie. Wyprawa która w normalnych warunkach nie wydaje się niczym szczególnym okazuje się być walką z naturą której przez ostatnie pięć lat nie miał kto okiełznać. Zaglądamy w głąb człowieka który w aby osiągnąć swój cel musi zajrzeć w głąb samego siebie, pokonać strach i poradzić sobie z wszechobecną śmiercią i samotnością.

Pisanie tekstu o jednym tylko człowieku jest ciężkim zadaniem i wielu mogło by polec na tym polu. Autorowi również zdarzają się potknięcia kiedy za bardzo skupia się nad jakimś miejscem lub mocno koloryzuje działania natury. Jednak jako całokształt książka się broni. Lekką ręką autor potrafi nas rozbawić pomimo tak depresyjnych okoliczności. Sam bohater jest dobrze rozwiniętą postacią choć moim zdaniem przydało by mu się odrobinę bardziej oszaleć. Jest pewien epizod ze Stevem po którym pozostaje pewien niedosyt.
Większa część fabuły to sama podróż jednak na końcu dostajemy szalony zwrot akcji i zakończenie które miażdży. Podwójna deprecha (przynajmniej dla Adama - ja jestem usatysfakcjonowany).


Książka idealna na spokojny sobotni wieczór. Wchodzi lekko i czyta się szybko.

czwartek, 13 lutego 2014

konkurs. Konkurs. KONKURS!


Pamiętacie Wielki Mikołajkowy Konkurs?

Zapraszamy na kolejny konkurs opierający się na podobnych zasadach.

Tym organizujemy go specjalnie z myślą o osobach, które nie obchodzą Walentynek i są znudzeni widokiem serduszek i walentynkowych upominków. 

Blogowy Konkurs Antywalentynkowy Śląskich Blogerów Książkowych i Księgarni „Victoria” Zabrze będzie polegał na tym, aby odnaleźć w JUTRZEJSZYCH wpisach, na blogach ŚBK słowa – klucze, które ułożą się w hasło konkursowe. Hasło to należy wysłać na podany adres mailowy Księgarni – victoria@ksiaznica.pl
 Nie powiemy Wam, ilu blogerów będzie w zabawę zaangażowanych i jakich słów trzeba szukać, nie martwcie się jednak, słowo – klucz będzie bardzo wyraźnie zaznaczone i łatwe do znalezienia. Idąc po śladach, klikając na odpowiednie słowa, będziecie przechodzić od bloga do bloga, aż w końcu traficie na FP „Victorii” na FB. To będzie dla Was sygnał, że ułożyliście całe hasło. 
Następnym krokiem będzie wysłanie hasła na adres mailowy Księgarni „Victoria”, podany powyżej. 
Dla ułatwienia konkursu, proponujemy zacząć poszukiwania na blogu Archer. Potem powinno pójść Wam, jak z płatka.

Regulamin

1. Blogowy Konkurs Antywalentynkowy jest przez grupę ŚBK oraz Księgarnię "Victoria" Zabrze
2. Sponsorem nagród są Śląscy Blogerzy Książkowi.

3. Nagrodami w konkursie jest 1 pakiet książek niespodzianek.

4. Konkurs trwa od 14.02.14 do 15.02.14 r.

5. Wyniki zostaną ogłoszone dnia następnego, czyli 16.02.14 r.

6. Odpowiedzi na zadania konkursowe proszę wysyłać na adres: victoria@ksiaznica.pl

7. O wygranej w konkursie decyduje kolejność zgłoszeń. Wygrywa CZTERNASTA (14) osoba.

8. Pod uwagę brane będą tylko prawidłowe odpowiedzi wysłane drogą mailową, sygnowane własnym imieniem i nazwiskiem

9. Nagrodę będzie można odebrać osobiście w Księgarni Victoria (Galeria Zabrze, ul. Wolności 273-275, 41-800 Zabrze) bądź zostanie ona przesłana na adres podany przez zwycięzcę. W przypadku nieodebrania nagrody organizatorzy konkursu mogą wyłonić innego zwycięzcę lub przeznaczyć nagrodę na inne cele.

10. Biorąc udział w konkursie, zgadzają się Państwo na przetwarzanie podanych przez siebie danych osobowych przez organizatora Grupę ŚBK oraz Księgarnię Victoria, zgodnie z Ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 29 sierpnia 1997 r (Dz. U. nr 133 poz. 883) – które zostaną wykorzystane jednorazowo.

11. Wysyłka tylko na terenie Polski

Zadanie konkursowe:

Ze słów – kluczy, podanych na blogach ŚBK ułóż hasło konkursowe.